Podlinkowany tekst traktuje o sytuacji niemieckich jeńców wojennych w USA w czasie II wojny. Rekomendując jego lekturę, pragnę zwrócić uwagę na następujące, interesujące aspekty powyższego zagadnienia: 1. Warunki w jakich przebywali niemieccy jeńcy wojenni w USA w czasie II wojny były - generalnie rzecz ujmując - bardzo dobre.
Wczesne obozy (1933-38 r.) Od chwili dojścia do władzy w 1933 r. nazistowski reżim budował miejsca odosobnienia w celu więzienia i eliminowania tzw. „wrogów narodu”. Większość więźniów we wczesnych obozach koncentracyjnych stanowili niemieccy komuniści, socjaliści, socjaldemokraci, Romowie (Cyganie), Świadkowie Jehowy, homoseksualiści oraz osoby oskarżone o „aspołeczne” lub odbiegające od normy społecznej zachowanie. Niektóre z tych obiektów nazywano „obozami koncentracyjnymi” ponieważ uwięzieni byli fizycznie „skoncentrowani” w jednym miejscu. Kiedy Niemcy zaanektowały Austrię w marcu 1938 r., austriaccy więźniowie polityczni zostali włączeni do nazistowskiego systemu obozów koncentracyjnych. Po brutalnych pogromach Nocy Kryształowej (Kristallnacht) w listopadzie 1938 r. naziści przeprowadzili masowe aresztowania żydowskich mężczyzn, tylko z powodu ich pochodzenia. Ponad 30,000 Żydów zostało uwięzionych w obozach koncentracyjnych Dachau, Buchenwald i Sachsenhausen w Niemczech dopóki nie wykazali zdolności do emigracji z kraju. Rodzaje obozów Wielu ludzi nazywa wszystkie nazistowskie miejsca odosobnienia z czasów Holokaustu obozami koncentracyjnymi. Terminem tym nieprecyzyjnie określa się miejsca, gdzie naziści więzili i mordowali swoje ofiary; jednak nie wszystkie obiekty założone przez nazistów były obozami koncentracyjnymi. Do założonych przez nazistów miejsc zaliczają się: obozy koncentracyjne: więziono w nich cywilów, którzy według reżimu stanowili jakiegoś rodzaju zagrożenie dla bezpieczeństwa. Takich obozów i podobozów było 938. obozy pracy przymusowej i obozy przejściowe: w obozach pracy reżim nazistowski brutalnie wyzyskiwał więźniów, mając na celu zysk ekonomiczny oraz rekompensatę za niedobór siły roboczej. Jednocześnie odmawiano więźniom odpowiedniego wyposażenia, odzienia, pożywienia czy odpoczynku. Obozy przejściowe funkcjonowały jako miejsca do tymczasowego przetrzymywania Żydów czekających na deportację. Były one zazwyczaj ostatnim przystankiem przed deportacją do ośrodków zagłady. Istniało 1830 obozów obu tych kategorii. obozy jenieckie: dla alianckich i radzieckich jeńców wojennych. Istniało 559 obozów jenieckich, ale liczba ta nie uwzględnia dziesiątek tysięcy podobozów jenieckich. ośrodki zagłady: założone głównie lub wyłącznie w celu niemalże uprzemysłowionego mordowania ogromnych grup ludzi natychmiast po przybyciu na miejsce. Istniało 5 takich ośrodków. Istniały też dziesiątki tysięcy miejsc odosobnienia innych kategorii. Zaliczały się do nich na przykład wczesne obozy, obiekty do eutanazji, obozy policyjne SS i obozy dla internowanych oraz ośrodki germanizacyjne. Obozy koncentracyjne Obozy koncentracyjne często błędnie porównuje się do współczesnych więzień. W odróżnieniu od więzień jednak obozy koncentracyjne nie podlegały żadnemu nadzorowi sądowemu. Nazistowskie obozy koncentracyjne miały trzy główne funkcje: Aby więzić ludzi, których nazistowski reżim uważał za zagrożenie dla bezpieczeństwa. Ludzi tych przetrzymywano przez czas nieokreślony. Aby mordować jednostki i niewielkie, określone grupy ludzi z dala od opinii publicznej i nadzoru sądowego. Aby robić użytek z przymusowej pracy więźniów. Cel ten miał źródło w niedoborze siły roboczej. Pierwszy obóz koncentracyjny Głównym celem najwcześniejszych obozów koncentracyjnych w latach 30. XX wieku było mordowanie lub zastraszanie przywódców ruchów politycznych, społecznych i kulturalnych, które naziści uważali za zagrożenie dla reżimu. Pierwszy nazistowski obóz koncentracyjny założono w marcu 1933 r. w Dachau pod Monachium. W większości obozów koncentracyjnych nazistowskie oddziały SS zbudowały, albo planowały zbudować komory gazowe do pomocy przy ich codziennym zadaniu, jakim było zabijanie więźniów zbyt słabych lub chorych aby pracować. Komór gazowych używano też do mordowania niewielkich, określonych grup ludzi, których naziści chcieli wyeliminować (polskich bojowników ruchu oporu, radzieckich jeńców wojennych itd.). W tym celu zbudowano komory gazowe w Mauthausen, Sachsenhausen, Stutthofie, Auschwitz I, Ravensbrück, Lublinie/Majdanku itd. Organizacja obozu Wszystkie obozy koncentracyjne miały taką samą strukturę. W każdym pracował wewnętrzny personel obozowy podzielony na pięć działów: Siedziba komendanta (komendant i jego sztab) Biuro prowadzone przez funkjonariusza Sicherheitspolizei (SiPo), który prowadził akta więźniów, zapisując w nich dane dotyczące ich przybycia, przeniesienia, kar i śmierci; otrzymywał on dyrektywy z Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy Nadzorca więźniarskiej części obozu (Schutzhaftlagerführer) Administracja i zaopatrzenie Lekarz z ramienia SS Obozy pracy przymusowej i obozy jenieckie Po niemieckiej inwazji Polski we wrześniu 1939 r. naziści utworzyli obozy pracy przymusowej, w których tysiące więźniów zmarło z wyczerpania, głodu i wyziębienia. Straż w obozach pełniły jednostki SS. Podczas II wojny światowej sieć nazistowskich obozów błyskawicznie rosła. W niektórych z nich lekarze wykonywali na więźniach eksperymenty medyczne. Po niemieckiej inwazji na Związek Radziecki w czerwcu 1941 r. naziści zwiększyli liczbę obozów dla jeńców wojennych. Niektóre nowe obozy zbudowano w istniejących kompleksach obozów koncentracyjnych (takich jak Auschwitz) w okupowanej Polsce. Obóz w Lublinie, później znany jako Majdanek, założono jesienią 1941 r. jako obóz jeniecki; w 1943 r. przekształcono go w obóz koncentracyjny. Zastrzelono lub zagazowano tam tysiące radzieckich jeńców wojennych. Obozy przejściowe Żydów z terenów okupowanych przez nazistów wywożono najpierw do obozów przejściowych takich jak Westerbork w Holandii lub Drancy we Francji, a następnie do ośrodków zagłady w okupowanej Polsce. Obozy przejściowe stanowiły zazwyczaj ostatni przystanek przed deportacją do ośrodka zagłady. Ośrodki zagłady Pierwsze ośrodki zagłady w nazistowskich Niemczech powstały w ramach Akcji T4 znanej jako program euntanazji. Był to pierwszy nazistowki plan masowego mordu, podczas którego pozbawiano życia osoby niepełnosprawne, zabijane w komorach gazowych za pomocą tlenku węgla. Aby doprowadzić do „ostatecznego rozwiązania” (ludobójstwa, lub masowego wymordowania Żydów) naziści założyli ośrodki zagłady w okupowanej przez Niemcy Polsce, kraju o największej żydowskiej populacji. Ośrodki zagłady były zaprojektowane z myślą o wydajnym masowym mordzie. Pierwszym z nich – otwartym w grudniu 1941 r. - było Chełmno, gdzie Żydów i Romów zabijano gazem w ruchomych „samochodach gazujących”. W 1942 r. naziści otworzyli ośrodki zagłady w Bełżcu, Sobiborze i Treblince, aby systematycznie mordować Żydów z Generalnego Gubernatorstwa (terytorium w okupowanej przez Niemcy Polsce). Naziści budowali komory gazowe (pomieszczenia wypełniane trującym gazem, który zabijał ludzi w środku), aby zwiększyć wydajność zabijania i aby proces ten stał się bardziej bezosobowy dla sprawców. W kompleksie obozowym Auschwitz centrum zagłady Birkenau posiadało cztery komory gazowe, znane jako krematoria. W kulminacyjnym okresie deportacji do tego obozu – w latach 1943-44 – gazowano tam przeciętnie 6,000 Żydów dziennie. W nazistowskich obozach różnych rodzajów więziono i znęcano się nad milionami ludzi. Pod kierownictwem SS Niemcy i ich kolaboranci wymordowali ponad trzy miliony Żydów w samych ośrodkach zagłady. Przeżył tylko niewielki ułamek więźniów nazistowskich obozów. Ostatnia edycja Sep 10, 2019
Straty osobowe wojsk sowieckich. Wysokość strat sowieckich w Kampanii Polskiej 1939 r. na 2 500- 3 000 zabitych i 8 000 – 10 000 rannych próbuje oszacować prof. Czesław Grzelaka w swoich publikacjach: a) ,,Kampania Polska 1939 r.’’ - wydana w 2008 r. przez wydawnictwo Rytm. b) ,,Kresy w czerwieni 1939. Agresja Związku Sowieckiego na Informacje na temat obrony Ukrainy możesz śledzić całą dobę w naszej RELACJI NA ŻYWO Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu. Jeśli nie chcesz przegapić żadnych istotnych wiadomości — zapisz się na nasz newsletter Erdogan wycofuje weto wobec przystąpienia Finlandii i Szwecji do NATO. Porażka Rosji Turcja wycofała swój sprzeciw wobec wniosków o członkostwo w NATO złożonych przez Finlandię i Szwecję, torując tym samym drogę tym dwóm krajom do przystąpienia do sojuszu wojskowego. Trzy kraje podpisały protokół ustaleń w Madrycie we wtorek wieczorem, przed szczytem przywódców NATO. — To wzmocni naszą obecność w tej części świata — powiedział Jens Stoltenberg, sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego. Pentagon zapowiada zwiększenie sił w Polsce Stany Zjednoczone utrzymają obecne i będą dążyć do dalszego zwiększenia sił rotacyjnych w Polsce — oznajmił Pentagon w oświadczeniu, podsumowującym ogłoszone w środę nowe zobowiązania USA do wzmocnienia europejskiego bezpieczeństwa. Joe Biden zapowiada powstanie kwatery amerykańskiej armii w Polsce W Polsce powstanie stała kwatera główna V korpusu armii USA — zapowiedział prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. Stoltenberg po historycznym szczycie NATO: Rosja największym zagrożeniem dla świata Po pierwszym dniu historycznego szczytu w Madrycie przywódcy państw NATO stwierdzili we wspólnej deklaracji, że Rosja jest największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa sojuszników oraz pokoju na świecie. Jens Stoltenberg zapewnił, że Ukraina może liczyć na sojusz tak długo, jak będzie to konieczne oraz przedstawił nową koncepcję strategiczną NATO. Obrońcy Azowstalu wracają z niewoli. To największa wymiana jeńców od początku inwazji Rosji na Ukrainę W wyniku wymiany jeńców wojennych 144 obrońców Ukrainy zostało zwolnionych z rosyjskiej niewoli. Wśród nich znalazło się 95 obrońców Azowstalu, w tym 42 żołnierzy Pułku Azow — poinformował Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy. Ukraińcy zadają duże straty, Kijów chce powtórzyć manewr. Nowy raport Ukraińcy wycofują się w obwodzie ługańskim, zadając Rosjanom straty, by doprowadzić do przedwczesnej kulminacji rosyjskiej ofensywy. Następny etap może zależeć od zdolności Rosji do regeneracji sił straconych w bitwie o Siewierodonieck – ocenił amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Polski wywiad przechwycił nagrania. "Wśród rosyjskich żołnierzy narasta frustracja" Agencja Wywiadu przechwyciła rozmowy rosyjskich żołnierzy wykonane podczas trwającej agresji na Ukrainę — poinformował rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn. Dodał, że ich treści są dalekie od propagandowych przekazów Rosji. Gafa kanclerza Scholza. "Żenujący napad arogancji" Olaf Scholz zapytany przez dziennikarkę "Deutsche Welle" Rozalię Romaniec o gwarancje dla Ukrainy, najpierw się uśmiechnął, a następnie nie odpowiedział. Zachowanie kanclerza Niemiec na konferencji po szczycie G7 wywołało falę komentarzy w sieci i zarzuty o arogancję wobec dziennikarki "DW". Wołodymyr Zełenski o chorobie Putina. "To znacznie poważniejsze dolegliwości" Przywódca Rosji Władimir Putin cierpi na chorobę braku szacunku wobec Ukrainy, terytorialnej ekspansji i tortur dokonywanych w naszym kraju. To znacznie poważniejsze dolegliwości, niż choroba rozumiana w sensie zdrowotnym — ocenił w środę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w rozmowie z amerykańską telewizją NBC. Zełenski przestrzega: Te kraje będą dla Rosji następne. Także Polska Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, zwracając się do uczestników szczytu NATO w Madrycie, że mają do czynienia z wyborem: albo wsparcie Ukrainy i jej zwycięstwo, albo w przyszłości "odroczona" wojna Rosji z Sojuszem Północnoatlantyckim. Wołodymyr Zełenski pokazał nowe nagranie z ataku na centrum handlowe. "Terroryzm państwowy" Wołodymyr Zełenski przedstawił dziś w mediach społecznościowych nowe nagranie z ataku na centrum handlowe w Krzemieńczuku. Jak mówi, jest to jeden z dowodów na to, że działania Rosjan są aktami "państwowego terroryzmu". — Rosjanie chcieli zabić jak najwięcej ludzi w spokojnym mieście, w zwykłym centrum handlowym — powiedział.

Lista transportowa polskich jeńców wojennych ze Stalagu IIC, l.206 zobacz więcej Lista transportowa polskich jeńców wojennych ze Stalagu IIC, l.206

Home Książki Historia W polskiej niewoli. Niemieccy jeńcy wojenni w Polsce 1945-1950 Problem niemieckich jeńców wojennych w Polsce po 1945 r. stanowi ważny czynnik, kształtujący stosunki polsko-niemieckie. Autor zarysował problem losów żołnierzy niemieckich w niewoli radzieckiej, kwestię obozów, pracy, stosunek do jeńców społeczności cywilnej i władz, uwarunkowania zwalniania. Autor dotarł między innymi do nigdy wcześniej niewykorzystywanych materiałów Departamentu Więziennictwa i Obozów Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Nagroda Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w konkursie „Śladami pamięci” Nagroda KLIO w kategorii monografii naukowych Nagroda „Polityki” w dziedzinie prac naukowych Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 0,0 / 10 0 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści

Odnaleziono imienną listę rosyjskich jeńców wojennych pochowanych w Bytowie podczas I wojny światowej. Sprawa ta może mieć międzynarodowe reperkusje, ponieważ jeniecki, wówczas Odnaleziono imienną listę rosyjskich jeńców wojennych pochowanych w Bytowie podczas I wojny światowej. Sprawa ta może mieć międzynarodowe reperkusje, ponieważ jeniecki, wówczas bezimienny cmentarz, w latach 80. zniszczono. Jest tam teraz nekropolia komunalna - pisze Andrzej Szutowicz, miłośnik historii, który przyczynił się do odkrycia o listę 302 rosyjskich jeńców wojennych z armii carskiej, którzy przebywali w niemieckim obozie w Bytowie. Spoczęli na cmentarzu, przez kilkadziesiąt lat anonimowo. Odkrycie jest szczególnie ważne dla Rosjan. Rodziny pochowanych odnajdą został odnaleziony całkiem przypadkowo w Archiwum Państwowym w Koszalinie, podczas prac badawczych prowadzonych przez Andrzeja Szutowicza, miłośnika historii, współpracującego z redakcją "Dziennika Bałtyckiego".- To z pewnością historyczna sensacja! - ocenia Gerard Czaja, były senator, mieszkaniec Bytowa, pasjonat lokalnej historii - Powinna się o tym dowiedzieć strona rosyjska. Przecież dotychczas były tam groby bezimienne. Uważam, że teraz należałoby wykonać przynajmniej tablicę z nazwiskami wszystkich pochowanych "Dziennika Bałtyckiego" powiadomiła Konsulat Generalny Rosji w Gdańsku, przekazując opis sprawy i materiał Przekażemy te informacje konsulowi i naszemu wydziałowi zajmującemu się cmentarzami. Będziemy w kontakcie - powiedziała pracownica Szutowicza, miejsce pochówku jeńców wojennych powinno być upamiętnione przynajmniej stosowną tablicą z nazwiskami. - Takiego odkrycia nie można lekceważyć. W przypadku cmentarza Orląt Lwowskich to strona polska finansowała upamiętnienie pochowanych. Sądzę, że w tym przypadku zainteresowana powinna być strona rosyjska. My możemy pomóc - deklaruje Ryszard Sylka, burmistrz Bytowa.***W latach 1914-1916 istniał na terenie Bytowa cmentarz wojenny, na którym spoczywali żołnierze armii carskiej wzięci do niewoli w czasie działań wojennych I wojny światowej. Byli oni jeńcami wojennymi przetrzymywanymi w obozie jenieckim (Kriegsgefangene im Lager Bütow). Według dotychczas nieudokumentowanej opinii, obóz ten miał powstać w miejscu, gdzie istniał obóz dla jeńców francuskich z wojny w latach 1870-1871, którzy mieli być zatrudnieni przy budowie bytowskiej kolei. Jedyne, co konkretnego wiadomo o obozie z lat Wielkiej Wojny, to informacja autorstwa Józefa Lindmajera zawarta na str. 167 "Historii Bytowa". Otóż został on założony w połowie sierpnia 1914 roku, a pierwszymi jego jeńcami byli członkowie załogi rosyjskiego statku internowanego w Gdańsku. W miarę rozwoju sytuacji wojennej jeńców przybywało, pogarszały się też warunki życia. Był to wówczas jeden z 21 niemieckich obozów jenieckich usytuowanych na ziemiach dzisiejszej Polski. Natomiast numizmatycy twierdzą, że nie był to jeden obóz, lecz dwa - oficerski (Offiziergefangenlager) i dla szeregowych (Kriegsgefan-genlager), które tylko sąsiadowały ze sobą. Potwierdzeniem tego ma być fakt, że na potrzeby jeńców bita była specjalna moneta, przy czym inny wzór był dla oficerów, a inny dla szeregowych. Miała ona moc nabywczą tylko na terenie konkretnego dowodem na istnienie obozu żołnierskiego są dzienniki byłego jeńca Wasilija Kuźniecowa. Jednak w skąpych źródłach niemieckich obóz widnieje jako oficerski. Według "Kuriera Bytowskiego" (Stare fotografie, "Obóz przy ul. Gdańskiej"), teren obozowy miał być usytuowany między dzisiejszymi ulicami Gdańską i Lęborską. Tak się złożyło, że w ostatnim okresie udało się znaleźć zdjęcia z okresu jego budowy, na których widać, że powstawał niemal od podstaw. Organizacyjnie znajdował się na terenie podległym XVII Korpusowi Armijnemu, gdzie inspektorem był gen. por. Böhm. Temu samemu inspektoratowi podlegały obozy oficerskie w Grudziądzu, Brodnicy i Gniewie oraz dla szeregowców w Gdańsku, Tucholi, Czersku i Czarnem. Znane jest nazwisko komendanta. Był nim mjr Matten. Niestety, nadal nic nie wiadomo o historii obozu i jego carska miała w swoich szeregach żołnierzy o narodowościach wchodzących w skład imperium, dlatego w obozie przebywali Polacy i - co dla Bytowa jest równie ważne - także Ukraińcy. Istnieje niemieckie źródło, w którym podaje się, że w Bytowie przetrzymywano 366 oficerów i 138 szeregowych narodowości francuskiej. Zanim wojna się skończyła, armia carska w wyniku dwóch rosyjskich rewolucji rozpadła się. Fragment jenieckiego pamiętnikaNa stronie internetowej zacytowany jest fragment pamiętnika, który wydrukowany został w rosyjskim biuletynie ministerstwa wojny "Rosyjski inwalida" (ukazywał się od 4 września 1915 r.) Pamiętnik ten prowadził podczas pobytu w niewoli w Niemczech żołnierz 6 kompanii siemienowskiego pułku Wasylij Kuźniecow. Wydrukowane wspomnienie odnosi się bezpośrednio do pobytu autora w obozie w Bytowie. Po przeniesieniu w inne miejsce Kuźniecowowi udało się uciec do lutego 1915 do miasta Bytów, gdzie rozmieszczono nas w barakach. Ścisk straszny. Każdemu dali wysoki numer. Mnie 13094. Czuję się bardzo źle. Wokół wszystkich baraków ciągnie się ogrodzenie z drutu kolczastego. W środku tego miasteczka jenieckiego stoi areszt, gdzie są wystawione dwa karabiny. Ich lufy patrzą na nas. Po terenie chodzą niemieckie patrole. 1 marca 1915 za życie, naprawdę ciężkie. Poumieszczali nas w baraku. Człowiek leży na człowieku. Dali jeden koc i jeden worek na dwie osoby. Wszystkie tak zawszone, że w nocy trudno usnąć. Do północy walczymy ze wszami, a potem przychodzi zmęczenie i na kilka godzin zapadamy w senny letarg. Rano, po przebudzeniu, ponownie rozgniatamy te pasożyty. Na ciała niektórych nie można patrzeć, tak są ubabrane we Bogu. Czuję się teraz dobrze. Trzy dni ledwo powłóczyłem nogami. Było to nawet lepsze, bo nie czułem tego głodu, jaki teraz mam. Myślę, że zjadłbym Niemca z kośćmi. Sława Bogu. Teraz posiliłem się. Diabeł jedynie wie, z czego był ten obiad. U nas w Rosji lepiej karmi się świnie. Nasz obiad składał się z przegotowanej wody i z nieczyszczonej marchewki. Pół kilo chleba jest wydawane rano i ma starczyć na cały dzień. Można go zjeść od razu, jak dobry placek. Chleb pieczony jest w połowie z ziemniaka. Niemcy podczas wzięcia do niewoli zabrali wszystko, co im się podobało. Jeśli rosyjski żołnierz nie chciał tego dać, wówczas Niemiec nastawiał w jego kierunku bagnet i otrzymywał, co marca 1915 r. Dziś był spacer. Niemiec feldfebel krzyczy na nas niemiłosiernie jak rozwścieczony indyk. Krzyczał dlatego, że źle chodzimy. Jak mam chodzić dobrze, kiedy jestem głodny jak pies? Połaziłem 15 minut i osłabłem. 9 marca 1915 r."Lisica i we śnie widzi kury"; my w tym prześcigamy nawet lisy. Kładziemy się spać, a we śnie od jedzenia aż ślina cieknie. We śnie zawsze marzę, że jestem w domu i koniecznie coś muszę jeść. Odnoszenie się do nas Niemców jest bardzo surowe: za to, że paliło się w baraku - 10 dni srogiego aresztu; za to, że chciał ktoś zabrać marchew z kuchni - 7 dni ścisłego aresztu, a za to, że nie słuchało się starszego, którego Niemcy nazywają kapralem - 14 dni marca 1915 może przyjdzie czas, że nie będę miał sił na pisanie. Siły słabną nie z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę. Spacery są codziennie. Jeńcy chodzą jedną milę wzdłuż drutów. Unikam tych spacerów. Chowam się w baraku i czekam do marca 1915 nie mogą uwierzyć w to, do czego doprowadził Niemiec rosyjskiego jeńca. Dla przykładu, po obiedzie niektórzy chodzą i zbierają resztki jedzenia, np. zgniłe ziemniaki i kości, by nabić swój zgłodniały żołądek byle czym. Niektórzy zbierają w szambie, by wybrać coś, co według nich nadaje się do jedzenia, a przy tym smród jest niemiłosierny. Dziś Niedziela Palmowa. Tak się chce być w takie dni w domu. 21 marca 1915 dwa miesiące, jak jestem w niewoli. Większość Niemców bije jeńców bez konkretnej przyczyny. Dziś byliśmy na odwszeniu. Przesiedzieliśmy nago pod jednym kocem od 6 rano do 12. Trzeci raz wzięli nas do podskórnego wtryskiwania. O Boże! Kiedy będzie pokój? Jeśli wojna przedłuży się jeszcze miesiąc, dwa, to nie przyjdzie dożyć do zawarcia marca 1915 Panu doczekałem święta Zmartwychwstania Chrystusa. Niemcy w ten wielki dzień nakazali nam myć podłogę w pustym baraku. Dodatkowo przyszło przebierać brukiew…O godzinie 4 rano dali nam czarną kawę, o godzinie 7 wydali po pół bochenka chleba. Ja nie wiedziałem, co zrobić z chlebem, czy zjeść go od razu, czy zostawić do obiadu. Zostawiłem do obiadu. O 11 godzinie przyszli z pracy w kuchni koledzy i przynieśli zamarznięte brukwie, te, które i ja przebierałem. Na obiad była woda z ryżem i po jednej śliwce na jeńca. Przez całe swoje życie pamiętać będę te święta Paschy. 26 marca 1915 nie patrząc na święto Świętego Zwiastowania, naszych podoficerów razem z podchorążymi zmuszono do maszerowania gęsim krokiem i skakania za to, że spalili wkład materaca, by ugotować wrzącą wodę. Dziś nikt nie dostał chleba. Wieczorem załadowano nas do wagonów i wywieziono na roboty. Niektórzy jeńcy krzyczeli głośno: "Zastrzelcie nas lub dajcie nam jeść!".29 marca 1915 o godzinie przyjechaliśmy do zajętych przez Niemców Suwałk. Zakwaterowano nas w koszarach 17 strzeleckiego pułku…Po przeniesieniu w inne miejsce autorowi pamiętnika udało się uciec do cmentarz - zostały kościPo obozie pozostał ślad w postaci cmentarza. Pochowani byli na nim żołnierze różnych wyznań. Przeważali prawosławni. W rzędzie pierwszym z lewej strony (wzdłuż płotu od strony PKS) wyróżniały się mogiły żołnierzy żydowskiego pochodzenia - tylko one miały betonowe nagrobki. W ich stojące macewy wkomponowano marmurowe białe płyty, na których obok gwiazdy Dawida widniały wyryte napisy w języku hebrajskim. Ciekawe, że nagrobki te przetrwały okres hitlerowski. Około roku 1970 ktoś zabudował drewnianym szalunkiem znajdującą się w trzecim rzędzie mogiłę i postawił prawosławny drewniany krzyż. Mówiono, że zrobiła to jakaś osoba bliska dla spoczywającego tam rosyjskiego żołnierza. Miała podobno przyjechać z ówczesnego ZSRR. W tym czasie cmentarz był zadbany, wręcz schludny. Spełniał także rolę edukacyjną, gdyż często porządkowali go uczniowie bytowskich szkół podstawowych. Potem od tego zwyczaju odstąpiono. Symptomem końca cmentarza były zacierające się tabliczki nagrobne. Cmentarz istniał do czasu, aż na sąsiednim komunalnym zrobiło się ciasno. Wówczas - mowa o latach 80. ubiegłego stulecia - zapadła decyzja o jego likwidacji. Ówczesne władze jakby się z tym spieszyły. Zwyciężyły wygoda, ekonomia i bezduszność, a może i zwykła ludzka złośliwość. Mimo indywidualnych prób uratowania cmentarza, podjętych na tzw. warszawskim szczeblu, został on doszczętnie zniwelowany, lecz mimo upływu czasu nie dawał o sobie zapomnieć. Ziemia cmentarza przypominała o tym, kto w niej spoczywa. Podczas kolejnych pochówków wykopywano kawałki kości żołnierzy, a także metalowe tabliczki nagrobne z niewyraźnymi już napisami osobowymi. Archiwum w Koszalinie - znalezisko pierwszePodczas poszukiwania w Archiwum Państwowym w Koszalinie nazwisk byłych jeńców Stalagu II B Hammerstein w Czarnem wśród dokumentów dotyczących tego obozu znalazła się kartka ze schematem, na którym widoczne były rzędy prostokącików stanowiące plan cmentarza jenieckiego. Nie był to jednak cmentarz w Czarnem, lecz właśnie nieistniejący już cmentarz w Bytowie. Co ciekawe, z kolejnych dokumentów znalezionych w innych teczkach koszalińskiego archiwum wynika, że cmentarz niemal od początku przejęcia władzy w Bytowie przez Polskę był miejscem troski ówczesnych władz lokalnych. Pismo z 6 lutego 1947 roku, podpisane przez wicestarostę J. Kłodnickiego i wysłane do Wydziału Odbudowy Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie stwierdza, że cmentarz był zadbany i utrzymywany przez Zarząd Miejski w Bytowie i że na jego terenie nie było żadnych nowych pochówków. W piśmie skierowanym do Wojewódzkiego Zarządu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Koszalinie z 27 lutego 1957 roku starszy inspektor gospodarki komunalnej i mieszkaniowej w Bytowie Mieczysław Wilniewiec informował swoich przełożonych, że na terenie Bytowa znajduje się cmentarz jeńców wojennych, który jest niezaewidencjonowany. Ponadto napisał, że "w roku bieżącym został przewidziany w budżecie kredyt na kapitalny remont tegoż cmentarza w wysokości 30 000 zł., z której to kwoty zamierza wykonać się ogrodzenie cmentarza oraz konserwację grobów".Plan cmentarza częściowo potwierdzał dotychczasową wiedzę na temat tej nekropolii, ale także wniósł poważne korekty. Po ich uwzględnieniu powstał nieco dokładniejszy jego ciągnął się wzdłuż ogrodzenia dawnej siedziby bytowskiego PKS, tego samego, które oddziela dzisiejszy cmentarz Komunalny od ul. Słonecznej. Wejście stanowiła brama, umiejscowiona w tym samym miejscu co dziś. Na jej betonowych słupach (nadal istnieją) przymocowany był szyld informujący, że jest to cmentarz rosyjskich jeńców wojennych. Na nim, nad napisem, namalowany był prawosławny krzyż. Groby układały się w trzy rzędy. Wszystkie miały swój numer. Było ich 288. Okazało się jednak, że w niektórych grobach spoczywało po dwóch zmarłych. Takich grobów było 14. Wynika stąd, że liczba pochowanych żołnierzy armii rosyjskiej wynosiła 302 osoby. Groby nie były obudowane - były to typowe ziemne kopczyki. O tym, kto jest w nich pochowany, informowały prostokątne metalowe białe tabliczki z danymi osobowymi żołnierza. Czy wszystkich pochowanych na tym cmentarzu tak wyszczególniono? Tego, niestety, nie wiadomo. Faktem jest, że groby nr 215 i 222 były bezimienne. Znalezisko drugie - listaW związku z tym że w czasach, kiedy istniał cmentarz, sukcesywnie odnawiano napisy na nagrobnych tabliczkach, istniało przekonanie, że listy nazwisk gdzieś są. Poszukiwania ich trwały wiele lat. Kierowane wówczas do urzędów prośby, osobiste wizyty, telefony nie odniosły skutku. Wiele wysiłku w odnalezienie żołnierskich nazwisk włożyli były wychowanek PDDz w Bytowie Mieczysław Zamara i śp. Piotr Cielecki z bytowskiego muzeum, jednak ich starania nie przyniosły efektów. W końcu z pomocą przyszedł los. Otóż do odnalezionego w Archiwum Państwowym w Koszalinie schematu cmentarza załączona była pełna lista 300 nazwisk z dwoma NN. Nazwiska napisano w brzmieniu fonetycznym, z licznymi germanizmami, co potwierdziło przypuszczenie, że to Niemcy wykonali taką listę. Wstępna analiza brzmień nazwisk wskazuje, że wśród pogrzebanych na bytowskim cmentarzu carskich żołnierzy na pewno było kilkudziesięciu Polaków. To, że byli tam Polacy, potęguje wrażenie nietaktu moralnego, jaki popełniono pod koniec lat 80. XX w. Należy też wspomnieć o grobach jeńców pochodzenia żydowskiego, które mimo że przetrwały nietknięte nie tylko barbarzyńską Noc Kryształową, ale i okres późniejszy, zostały też razem z cmentarzem unicestwione. Były to chyba jedyne zachowane pamiątki żydowskie w Bytowie. Jak wynika z listy nazwisk, żołnierzy pochodzenia żydowskiego mogło być listy nazwisk żołnierzy jeńców wojennych pochowanych na miejscowym cmentarzu wojennym stwarza możliwość małego zadośćuczynienia. Taką szansę daje konstrukcja pomnika. Na jego pustych ścianach można umieścić nazwiska wszystkich jeńców pochowanych w pomnik to zabytek?Centralnym, zarazem najważniejszym obiektem cmentarza był istniejący do czasów obecnych pomnik upamiętniający zmarłych żołnierzy. Został on postawiony dzięki staraniom emigrantów rosyjskich, którzy w okresie międzywojennym stanowili w Niemczech dość pokaźną, wielotysięczną społeczność. Wykonawcą był M. Wach z Berlina-Wilmersdorf. Po symbolice pomnika widać, że żołnierze armii carskiej często różnili się światopoglądem. Świadczą o tym istniejące do dziś symbole religijne umieszczone przy betonowym wieńcu na szczycie pomnika. Mahometański półksiężyc, krzyż łaciński, krzyż prawosławny. Możliwe, że była też symbolizująca Żydów gwiazda Dawida. Niektórzy, przyglądając się dokładnie temu miejscu, widzą jej obrys. Ponoć w środku wieńca stał duży krzyż. Na szczytowej ścianie umieszczony został wykonany cyrylicą napis "1914-1916 RUSKIJE WOJENNO PLENNYJE SWOIM TOWARISZCZAM", co znaczy "1914-1916 rosyjscy jeńcy wojenni swoim towarzyszom". Oczywiście słowo "towarzysz" nie odnosi się do komunistów. Materiały dotyczące cmentarzy w Bytowie znajdują się także w siedzibie konserwatora zabytków w Słupsku. Wykonane są starannie, czytelnie. Niestety, nie uwzględniają wielu obiektów, np. tych z cmentarza na ulicy Pochyłej czy przy cerkwi św. Jerzego, mimo że istniały jeszcze w latach 70. XX w. Na szczęście jest możliwość uzupełnienia tych braków, lecz wymaga to czasu, gdyż w bytowskim muzeum przechowywane są tysiące negatywów zdjęć wykonanych przez p. Bieńkowskiego i na pewno są wśród nich fotografie bytowskich nekropolii. Jak się okazało, na udostępnionym w Słupsku planie bytowskiego cmentarza przy ulicy Gdańskiej nie ma śladu po cmentarzu jenieckim, nie uwzględniono również pomnika. Wynika stąd, że do 25 lipca 2012 roku pomnik ten nie widniał jako zabytek! Czyżby komuś zależało na usunięciu go? Co ciekawe, wiele starych grobów oraz mogił osób wielce zasłużonych dla regionu również nie zostało w dokumentacji konserwatorskiej wyszczególnionych. Szkoda, że także nie wykazano tam nagrobków interesujących pod względem oryginalności wyglądu i wykonania. Trudno nie oprzeć się myśli, że kiedyś komuś zależało, żeby wraz z cmentarzem zniknął pomnik. Na szczęście ocalał i jest także wykazywany w internecie jako bytowska ciekawostka. Przypadkiem ocalała też jedna mogiła oznakowana tabliczką, szczęśliwie znalazła się między dwoma nowymi grobami. We Wszystkich Świętych na pomniku kolejne pokolenia zapalają znicze. Oprócz żołnierzy w pierwszym okresie przetrzymywano także krótko jeńców cywilnych, wśród których był m.in. o. Maksymilian Kolbe. W połowie 1940 r. miejsce polskich jeńców wojennych skierowanych w większości do obozów w głębi Rzeszy zajęli jeńcy brytyjscy. Drukuj Powrót do artykułu19 listopada 2009 | 13:36 | ts (KAI/KNA) / kw Ⓒ ⓅKościół katolicki w Niemczech otworzył proces beatyfikacyjny ks. Franza Stocka (1904-1948), duszpasterza jeńców Mszy św. z tej okazji przewodniczył 15 listopada w Arnsberg-Neheim, rodzinnej miejscowości ks. Stocka, arcybiskup Paderborn Franz-Josef urodzony 21 września 1904 w. Neheim w Zagłębiu Saary, jest jednym z pionierów porozumienia niemiecko-francuskiego. Od 1934 r. aż do wybuchu wojny prowadził niemieckojęzyczną parafię w Paryżu. W czasie okupacji niemieckiej w więzieniach Paryża sprawował duchową opiekę nad dwoma tysiącami skazanych na śmierć: członkami francuskiego ruchu oporu, Żydami i żołnierzami niemieckimi. Pocieszał ich, potajemnie utrzymywał kontakty z ich rodzinami, przenosił żywność i wiadomości do cel więźniów. Francuzi nazywali ks. Stocka „duszpasterzem piekła”, który – jak mówił prezydent Sarkozy – „dawał nikły promyk nadziei zimnej mechanice egzekucji”.Do pracy wśród skazańców ks. Stock zgłosił się dobrowolnie, gdy w 1940 r. hitlerowcy zabronili dostępu do nich księżom francuskim. Kapłan spowiadał, udzielał ostatnich sakramentów, a skazańcom żydowskim czytał Stary Testament. Często udzielał też ostrzeżeń działaczom ruchu oporu. „Jego dziennik oraz listy z tamtego okresu stanowią wstrząsający dokument przeciwnika wojny” – napisała niemiecka agencja katolicka KNA. „Często myślę, że nie mogę już zrobić niczego więcej. To, co tu przeżywam, jest tak okrutne, że nie pozwala mi zasnąć” – pisał duchowny do swego przyjaciela w 1942 wyzwoleniu Paryża 28 sierpnia 1944 r., duszpasterz skazanych sam dostał się do niewoli. Jednak i tam nie pozostawał bezczynny: w Orleanie, a później w Chartres wraz z księżmi francuskimi założył tzw. „seminarium za drutami kolczastymi”. Ponad tysiąc niemieckojęzycznych księży i seminarzystów uczyło się tam wspólnie w obozie jenieckim i przygotowywało do przyszłych zajęć w nowej Europie. Ponad 500 z nich zostało księżmi. „Seminarium przyniosło sławę zarówno Francji, jak i Niemcom” – mówił zwiedzając Le Coudray nuncjusz apostolski Angelo Roncalli, późniejszy papież Jan XXIII. Podkreślił wówczas, że to miejsce zasłużyło sobie na to, by stać się „znakiem pojednania”, a ks. Stock – „to nie nazwisko, lecz program”.Zapomniany i osamotniony ks. Stock zmarł w Paryżu 24 lutego 1948 r. w wieku 43 lat. Przyczyną śmierci była przewlekła choroba serca. Niewiele brakowało, a zostałby pochowany w zbiorowej mogile. Jednak już w lipcu 1949 r. w Paryżu oddano po raz pierwszy publicznie hołd zmarłemu kapłanowi i podkreślono jego znaczenie dla pojednania i porozumienia. W 1963 r. jego doczesne szczątki przeniesiono z Paryża do maju 2005 r. na terenie byłego obozu dla jeńców wojennych Le Coudray, w pobliżu słynnej gotyckiej katedry we francuskim Chartres, został położony kamień węgielny pod budowę Europejskiego Centrum Spotkań im. Franza Stocka. Obok upamiętnienia ks. Stocka, centrum ma przekazywać ducha pojednania w okazji budowy jest też prowadzona renowacja kompleksu obozowego, a zwłaszcza kaplicy „seminarium za drutami kolczastymi”. Kaplica, w której freski malował sam Stock, jest zarejestrowana jako zabytek i znajduje się pod ochroną. Europejskie Centrum Spotkań jest budowane z myślą przede wszystkim o uczniach i młodzieży; zdaniem organizatorów, ma ono im przybliżyć myśl europejską i motywy pojednania niemiecko-francuskiego. Ponadto odbywać się tam będą imprezy kulturalne niemiecko-francuskie oraz kongresy naukowe poświęcone problematyce pokoju i rozwoju społecznego. W skład projektu wchodzi też fundacja Europejskiej Nagrody im. Franza Stocka, pielgrzymki oraz stała wystawa poświęcona działalności niemieckiego uroczystej Mszy św., w trakcie której arcybiskup Paderborn ogłosił otwarcie procesu beatyfikacyjnego ks. Stocka, przy grobie ks. Stocka w Chartres Mszę św. sprawował francuski biskup Michel Pansard. Był to „duchowy most”, który połączył niemieckie Neheim, miejsce urodzenia ks. Stocka i francuskie Chartres, miejsce jego Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj. Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej. Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności. Strony w kategorii „Polscy jeńcy wojenni w niewoli niemieckiej 1939–1945” Poniżej wyświetlono 15 spośród wszystkich 15 stron tej kategorii. Zbrodnie niemieckie na polskich jeńcach wojennych w czasie II wojny światowej
Opublikowano: 2022-02-26 13:51: Dział: Historia Niemiecka pamięć historyczna a strefy wpływów w Europie. Czas wyciągnąć wnioski z ukraińskiej lekcji Historia opublikowano: 2022-02-26 13:51: Zdjęcie ilustracyjne / autor: Profesor Włodzimierz Marciniak, który był ambasadorem RP w Rosji w latach 2016-2020, opowiadał kilka dni temu w programie telewizyjnym, że kiedy odwiedzał ambasadę Niemiec w Moskwie, widział tam dwa popiersia: Wilhelma Grafa von Mirbacha-Harffa oraz Friedricha-Wernera Grafa von der Schulenburga. Spośród wszystkich ambasadorów niemieckich, którzy pełnili swą służbę w Rosji, jedynie ci dwaj zasłużyli na takie uhonorowanie. Historyczne strefy wpływów Wielu zapewne ten szczegół wyda się bez znaczenia, jednak ma on głębokie znaczenie symboliczne. Wyjaśnijmy, kim byli wspomniani dyplomaci. Mirbach-Harff to jeden z głównych negocjatorów tzw. pokoju brzeskiego, zawartego 3 marca 1918 roku między Cesarstwem Niemieckim i pozostałymi państwami bloku centralnego a Rosją Sowiecką pod wodzą Lenina. Podpisane wówczas porozumienie de facto dzieliło Europę Środkową na dwie strefy wpływów: niemiecką i sowiecką. Traktat zawierał także tajny protokół, którego trzeci punkt głosił, iż Sowieci rozbroją i nie dopuszczą do formowania oddziałów polskich na terenie Rosji. Drugi ambasador niemiecki w Moskwie, Schulenburg, członek NSDAP od roku 1934, był z kolei w sierpniu 1939 roku jednym z architektów paktu Ribbentrop-Mołotow. Tajny protokół do tego dokumentu dokonywał podziału strefy wpływów w Europie między Trzecią Rzeszą a Związkiem Sowieckim. Ten sojusz między Hitlerem a Stalinem otworzył drogę do II wojny światowej i zbrodni ludobójstwa. Ofiary totalitaryzmów? Gospodarze tłumaczyli, że obaj uhonorowani ambasadorowie byli ofiarami totalitaryzmów. Mirbach-Harff zginął bowiem 6 lipca 1918 roku w zamachu przeprowadzonym przez lewicowego eserowca Jakowa Blumkina, który chciał w ten sposób zerwać pokój brzeski z Niemcami. Z kolei Schulenburg został stracony 10 listopada 1944 roku za udział w spisku pułkownika Clausa von Stauffenberga przeciwko Hitlerowi. Spiskowców trudno nazwać antynazistami. Popierali Hitlera, dopóki odnosił zwycięstwa. We wrześniu 1939 roku Stauffenberg brał udział w napaści na Rzeczpospolitą. W liście z frontu do swej żony Niny pisał o mieszkańcach Polski: *„To niewyobrażalna hołota, bardzo dużo Żydów i bardzo dużo mieszańców. Ci ludzie będą posłuszni jedynie pod knutem. Tysiące jeńców wojennych wykorzysta się dla naszego rolnictwa. W Niemczech na pewno będą użyteczni, pracowici, posłuszni i skromni”. * Spiskowcy zmienili zdanie dopiero po bitwie pod Stalingradem, gdy zdali sobie sprawę, że wojna na dwa fronty musi zakończyć się klęską. Chcieli odsunąć od władzy Hitlera, by zawrzeć separatystyczny pokój z aliantami zachodnimi i móc przerzucić wszystkie swoje siły na front wschodni. Schulenberg był przewidywany w tym układzie na ministra spraw zagranicznych. Uhonorowanie wspomnianych dwóch ambasadorów wiele mówi nam o niemieckiej pamięci historycznej. Mamy bowiem do czynienia z optyką, w której dzielenie Europy Środkowej na strefy wpływów wspólnie z Rosją, nawet w wydaniu totalitarnym, nie jest czymś dyskwalifikującym kogoś jako bohatera. Może to dziś razić Polaków, Finów, Litwinów, Łotyszy, Estończyków czy Rumunów, ale nie Niemców, dlatego że rozumują oni w innych kategoriach. Po prostu inaczej pojmują swoje interesy i mają inne sposoby prowadzenia polityki. Nie piszę o tym, żeby kogoś oskarżać, tylko wyciągać wnioski z faktów. O tym, że Niemcy inaczej postrzegają swoje interesy niż większość państw naszego regionu, świadczy obecna sytuacja na Ukrainie. Nie byłoby tej wojny i wszystkich jej ofiar, gdyby nie długoletnia polityka Berlina wobec Moskwy. To nauczka na przyszłość dla Polski i wszystkich krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Publikacja dostępna na stronie:
Armia formowana była z obywateli polskich deportowanych w głąb ZSRR oraz więzionych po 17 IX 1939 (pakt Ribbentrop–Mołotow), a także z polskich jeńców wojennych. Do XII 1941 powstały dwie dywizje piechoty: 5 Kresowa Dywizja Piechoty (w Tatiszczewie koło Saratowa) i 6 Lwowska Dywizja Piechoty (w Tockoje koło Buzułuku).
Archiwum Państwowe w Szczecinie Robotnicy przymusowi w czasie drugiej wojny światowej Podczas drugiej wojny światowej gospodarka niemiecka odczuwała coraz ostrzejszy deficyt siły roboczej. Był on spowodowany mobilizacją i wysyłaniem na front wielu milionów mężczyzn oraz rozbudową zakładów produkujących na potrzeby armii. Rezerwuarem taniej siły roboczej dla gospodarki niemieckiej stały się obszary okupowanej Europy, z których werbowano robotników przymusowych. Najwcześniej zaczęto wykorzystywać do pracy polskich jeńców wojennych. Z ziem włączonych do III Rzeszy już jesienią 1939 r., wraz z akcją wysiedlania Polaków do Generalnego Gubernatorstwa, zaczęły się wywózki na roboty. Do jesieni 1944 r. z Kraju Warty zostało wywiezionych ponad 650 tys. osób, czyli przeszło 10% ogółu polskich mieszkańców. Około 60 tys. z nich zmarło lub zostało zwolnionych ze względu na stan zdrowia. Od 1940 r. władze hitlerowskie rozpoczęły przymusowy nabór do pracy również na obszarze Generalnego Gubernatorstwa. Już w październiku 1939 r. zostało wydane rozporządzenie wprowadzające obowiązek pracy dla ludności Generalnego Gubernatorstwa w wieku od 18 do 60 lat (w grudniu dolna granica wieku została obniżona do 14 roku życia). Początkowo Niemcy liczyli, że uda im się zachęcić Polaków do dobrowolnych wyjazdów do pracy w Rzeszy. Okazało się jednak, że nie ma wielu chętnych, dlatego zaczęto stosować różne formy przymusu. Urzędy Pracy (Arbeitsamt) na terenie Generalnego Gubernatorstwa zaczęły wysyłać imienne wezwania do stawienia się w punktach zbiorczych. Za odmowę groziły surowe kary, łącznie z wywiezieniem na roboty całej rodziny. Drugim sposobem pozyskiwania robotników były łapanki organizowane na ulicach miast, targowiskach, a nawet w kawiarniach czy pociągach. Z wywózki mogły być zwolnione jedynie osoby, które mogły udowodnić, że są zatrudnione w przedsiębiorstwach i instytucjach pracujących na potrzeby Rzeszy. Wielu Polaków próbowało zdobyć w sposób nielegalny takie zaświadczenia, ale z biegiem czasu było to coraz trudniejsze. Schwytani w łapankach próbowali uciekać z pociągów lub wykupywać się przy pomocy łapówek. Liczba łapanek jednak rosła, zwłaszcza po agresji niemieckiej na Związek Radziecki. Z okupowanych terenów ZSRR wywożono Polaków, Rosjan, Ukraińców, Litwinów oraz przedstawicieli wielu innych narodowości. Robotnikami przymusowymi w III Rzeszy byli też obywatele państw zachodnich podbitych przez Hitlera – głównie Francuzi, Belgowie, Holendrzy. Polacy stanowili jednak najliczniejszą grupę cudzoziemskich robotników zatrudnionych w czasie drugiej wojny światowej w niemieckiej gospodarce. Dokumenty polskich robotników przymusowych Już w pierwszym roku okupacji zostało wywiezionych około 350 tys. osób, z których zdecydowana większość została skierowana do pracy w rolnictwie. Pozostałych zatrudniono w różnych gałęziach przemysłu. Liczbę tą należy jednak uzupełnić o około 300 tys. polskich jeńców wojennych, którzy również zostali przymusowo zatrudnieni. W kolejnych latach liczba osób wywożonych na roboty do Rzeszy stale rosła. Według różnych szacunków do końca wojny wywieziono od 2,5 do 3,5 miliona osób posiadających w 1939 r. polskie obywatelstwo. Łącznie na potrzeby niemieckiej gospodarki pracowało około 12 milionów robotników cudzoziemskich z całej okupowanej Europy. Polacy byli też zatrudniani przymusowo na terenie Generalnego Gubernatorstwa w przedsiębiorstwach ważnych dla gospodarki niemieckiej, głównie w ramach Służby Budowlanej (Baudienst). Pracowali przy budowie dróg i linii kolejowych oraz umocnień i fortyfikacji, a także w przemyśle zbrojeniowym. Warunki pracy robotników przymusowych zależały od wielu czynników. W najtrudniejszym położeniu były osoby zatrudnione w fabrykach zbrojeniowych, a w stosunkowo najlepszym w gospodarstwach rolnych. Wszędzie jednak decydujące znaczenie miała postawa pracodawcy lub bezpośredniego nadzorcy. Polacy byli traktowani znacznie gorzej i mieli bardziej ograniczone prawa niż robotnicy z zachodniej Europy. Najgorzej natomiast byli traktowani robotnicy z terenów wschodnich, czyli z okupowanych obszarów ZSRR (tzw. Ostarbeiter). Zarówno warunki pracy, wysokość wynagrodzenia, jak również relacje pomiędzy Niemcami a robotnikami przymusowymi były regulowane przez szereg specjalnych zarządzeń. Polaków nie obejmowały niemieckie przepisy prawa pracy, otrzymywali niższe wynagrodzenie niż Niemcy lub robotnicy z krajów zachodnich, nie mieli prawa opuszczania miejsca pobytu bez specjalnego zezwolenia. Obowiązywał ich też zakaz korzystania z publicznych środków transportu, chodzenia do kin czy restauracji, a nawet nie mogli bez zezwolenia uczestniczyć w nabożeństwach. Kobiety wykonywały takie same prace, jak mężczyźni. Jeżeli Polka urodziła dziecko, to zazwyczaj po kilku dniach musiała wrócić do pracy. Na czas pracy matki dzieci były oddawane do niemieckich żłobków, gdzie często były celowo głodzone, co prowadziło do ogromnej śmiertelności niemowląt. Kartki z pamiętnika robotnicy przymusowej Walentyny Walkowiak Polscy robotnicy przymusowi musieli obowiązkowo nosić przyszyty do ubrania znak z literą „P”, a jego brak był surowo karany. Za zaniedbania czy opóźnienia w wykonywanej pracy bądź złamanie obowiązujących przepisów karano wysłaniem do przypominających obóz koncentracyjny obozów pracy wychowawczej. Natomiast kontakty seksualne z Niemcami były karane śmiercią. Znak obowiązkowo przyszywany do odzieży przez polskich robotników przymusowych. Źródło: Na terenie obecnego Pomorza Zachodniego w czasie drugiej wojny światowej pracowało kilkuset polskich robotników przymusowych. Ze względu na rolniczy charakter regionu, większość z nich została zatrudniona w rolnictwie, ale kilkadziesiąt tysięcy pracowało w Szczecinie i Policach – był to największy na Pomorzu Zachodnim kompleks obozów pracy przymusowej (ok. 150 obozów). Obozy pracy przymusowej dla robotników cudzoziemskich w Szczecinie (1939–1945). Opracował Tomasz Ślepowroński Praca przymusowa i niewolnicza na rzecz III Rzeszy przyniosła gospodarce niemieckiej ogromne korzyści oraz w znacznym stopniu umożliwiała prowadzenie działań wojennych. Stanowiła też ważne narzędzie niemieckiej polityki narodowościowej, miała bowiem na celu biologiczne wyniszczenie narodów podbitych, zwłaszcza słowiańskich. W 1992 r. i po 2001 r. rząd niemiecki przekazał na jednorazowe wypłaty dla byłych polskich robotników przymusowych i niewolniczych sumę ok. 2,3 mld marek. Stanowi ona symboliczną rekompensatę za doznane przez nich krzywdy. Kolumna robotnikow przymusowych prowadzonych do pracy. Fotografia za zbiorow Bogdana Frankiewicza MATERIAŁY DYDAKTYCZNE Zadanie 1. Instrukcja dla Polaków wywożonych na roboty Wymień zakazy obowiązujące polskich robotników przymusowych. Czym groziło nieprzestrzeganie tych zakazów? Przeczytaj uważnie punkt 9. Jak sądzisz, dlaczego władze hitlerowskie twierdziły, że przyjazd na roboty do Rzeszy był dobrowolny? Zadanie 2. Fragmenty wspomnień polskich robotników przymusowych zatrudnionych w czasie drugiej wojny światowej na Pomorzu Zachodnim Na podstawie poniższych fragmentów wspomnień scharakteryzuj: okoliczności, w jakich zostali wywiezieni na roboty przymusowe, warunki, w jakich mieszkali, warunki, w jakich pracowali, postawy polskich robotników przymusowych wobec Niemców, postawy Niemców wobec polskich robotników przymusowych. 2. Jakie ważne przeżycia związane z pobytem na robotach wspominają te osoby? Jak sądzisz, dlaczego akurat te wydarzenia były dla nich ważne? 1. Mieczysław Karbowski [rękopis] [transkrypcja] 2. Walentyn Kolber [maszynopis] 3. Walentyna Walkowiak [nagranie audio] 4. Mieczysław Górski [nagranie video] Teksty źródłowe pochodzą z zasobu Archiwum Państwowego w Szczecinie. Dokumenty ze zbioru B. Frankiewicza (1923–2003). Nagrania zrealizowane w ramach projektu „Praca przymusowa na Pomorzu Zachodnim w latach 1939–1945”. Zadanie 3. Dowiedz się, czy w Twojej rodzinie była osoba, która została wywieziona na roboty przymusowe. Dowiedz się, jaki był jej los. MATERIAŁY DODATKOWE Bibliografia Podstawowe pojęcia Wskazówka dla nauczycieli: Zagadnienie dotyczące robotników przymusowych może zostać zrealizowane jako samodzielny temat bądź uzupełnienie problematyki dotyczącej sytuacji narodu polskiego pod dwiema okupacjami (IV etap edukacyjny – zakres podstawowy, punkt lub zakres rozszerzony, punkt Oprac. dr hab. Małgorzata Machałek Data publikacji 18 lutego 2015 Historycy i politycy wciąż mają duży kłopot z nalotami dywanowymi na Drezno 13 i 14 lutego 1945 roku. Czy zniszczenie miasta było zbrodnią wojenną i jak uczcić pamięć ofiar, aby nie Kartoteki robotników przymusowych 12 sierpnia 1949 roku w Genewie podpisano konwencje: o ochronie osób cywilnych podczas wojny; o polepszeniu losu rannych i chorych w armiach czynnych; o traktowaniu jeńców wojennych oraz o Kalendarium 28 I 1942 r. Londyn – nota ministra spraw zagranicznych RP Edwarda Raczyńskiego do ambasadora ZSRR Aleksandra Bogomołowa: „Z ogólnej liczby oficerów i żołnierzy, zarejestrowanych w obozach jeńców wojennych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, do chwili obecnej nie zostało zwolnionych: 12 generałów, 94 pułkowników, 263 kapitanów i około 7 800 oficerów niższych stopniem. Są podstawy, aby podkreślić, że poszukiwania przeprowadzone w Polsce i w Rzeszy pozwoliły ustalić z pewnością, że wojskowi, o których mowa, nie znajdują się obecnie ani w okupowanej Polsce, ani w obozach jeńców wojennych w Niemczech”. 3 II 1942 r. Moskwa – memoriał złożony przez rtm. Józefa Czapskiego w NKWD (na ręce zastępcy Ł. Berii, gen. Leonida Rajchmana) wymieniał liczbę 8 300 oficerów, którzy „nie powrócili ze Starobielska, Kozielska i Ostaszkowa”. 18 III 1942 r. Moskwa – wymiana zdań podczas rozmowy dowódcy Armii Polskiej w ZSRR gen. dyw. W. Andersa ze Stalinem: „Anders: Do tego czasu nie zjawili się oficerowie wywiezieni z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa. Powinni być jeszcze w waszych rękach. Zebraliśmy o nich dodatkowe dane (wręcza dwie listy, które zabiera Mołotow). Gdzie oni mogli się podziać? [...]. Stalin: Ja już wydałem wszystkie rozkazy, by ich zwolnić. [...] Nie wiem, gdzie są. Na co mam ich trzymać? Być może, że znajdują się w obozach na terenach, które Niemcy zajęli, rozbiegli się”. Anders wręczył wówczas Stalinowi dodatkową listę nazwisk 800 zaginionych oficerów polskich. 24 III 1942 r. rozpoczęcie ewakuacji Armii Polskiej z ZSRR do Iranu. 27 VIII 1942 r. Londyn – nota ministra spraw zagranicznych RP E. Raczyńskiego złożona na ręce ambasadora ZSRR A. Bogomołowa przypominała o „nieodnalezieniu dotychczas jeszcze przeszło 8 000 oficerów polskich, przebywających wiosną 1940 r. w obozach jeńców wojennych w Ostaszkowie, Starobielsku i Kozielsku”. Opcje strony Powrót do poprzedniej strony Drukuj tą stronę Generuj PDF z tej stronie 1lim8JK.
  • d8q20xn2pb.pages.dev/1
  • d8q20xn2pb.pages.dev/1
  • lista polskich jeńców wojennych w niemczech